wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 7

*Oczami Julki*
Mimo iż był zaskoczony od razu oddał mój pocałunek, gdy nagle...
Do kuchni wparował Niall krzycząc na całą chałupę że Louis go zabije ale za co to już przecież powiedzieć nie można. Jak tylko wpadł do kuchni ja od razu odskoczyłam od Loczka. Dopiero wtedy zauważyłam że Niall biegnie z marchewką w ręce, no to sobie tym faktem nie pomaga. Ciekawe o co poszło. O kurwa muszę iść porozmawiać z Magdą. Bo przecież nie tylko awansy naszych rodzicielek są powodem przeprowadzki tutaj, ale również to że tu możemy tańczyć tak jak w Polsce. Wyszłam z kuchni i poszłam do salonu. Po przekroczeniu progu salonu zatkało mnie, a mianowicie na kanapie Magda z Liamem się całowali i patrzyli na siebie jakby zaraz mięli się na tej kanapie że to tak brzydko ujmę pieprzyć. Jak ja stałam jak słup soli do pomieszczenia wszedł Harry, który się do mnie przytulił i do nich powiedział:
- Weźcie nie przy ludziach.
Oni jak to usłyszeli odskoczyli od siebie jak poparzeni. My z Harrym zaczęliśmy się śmiać że oddechu złapać nie mogłam. Śmieliśmy się dopóki Magda nie zaczęła ciskać w nas piorunami. Usiedliśmy na kanapie obok nich i oglądaliśmy TV. Niall zmył się do pokoju a Lou przyszedł do nas.
*Oczami Magdy*
Gdy sobie tak siedzieliśmy i patrzyliśmy na jakiś film. Nawet nie wiem jaki ale to szczegół zadzwonił mój telefon. Wszyscy oprócz mnie jak jeden mąż zaczęli krzyczeć i piszczeć ja zaczęłam się śmiać. Czyli oglądaliśmy horror. Dobra nie ważne. Odebrałam przy nich bo dzwoniła mama czyli szykuje się rozmowa po Polsku. Odebrałam.
Rozmowa (J-ja, M-mama)
J - Coś się stało?
M - Gdzie ty w ogóle się podziewasz młoda panno?
J - No zgadnij.
M - No nie wiem oświeć mnie
J - No jestem u chłopaków z Julą
M - To może raczysz już wrócić do swojego domu?
J - No dobra już się zbieram
I się rozłączyłam. Chłopacy się na mnie popatrzyli jakbym im chomika gazetą zabiła. Ja jak to ja olałam to. Czy ja nie mogę mieć takiej mamy jak Julka? Ona ma serio super mamę, ale wracając odezwałam się do Julki, oczywiście po angielsku:
- Musimy się zbierać.
- Już? Czemu tak szybko? - Spytał Harry.
- No wiesz jak chcesz aby mnie mam zabiła to proszę bardzo możemy zostać. - Odpowiedziałam
- No to w takim razie mogę was odwieźć - Zaproponował mój chłopak. Jak to dziwnie, a zarazem zajebiście brzmi.
- No to idziemy. - Jak już się pożegnaliśmy spytałam się chłopaków - Widzieliście gdzieś moją bluzkę? - Wiem dziwne pytanie, ale nie moja wina że jak jestem ciekawa to pytam prosto z mostu nie?
- No właściwie to ona się do niczego nie nadaje.
Wytrzeszczyłam oczy i popatrzyłam na Nialla który odpowiedział na moje pytanie.
- Co się z nią stało? - Spytałam łagodnie.
- No wiesz wczoraj przez przypadek została wyrzucona do kosza na śmieci w kuchni.
Na to pytanie odpowiedział Hazza. Popatrzyłam na niego jakbym miała go zaraz zabić.
- Czemu wyrzuciliście ją do kosza?
Spytałam próbując zachować spokój.
- No bo wiesz... - Zaciął się Harry.
- No wiesz jednak nie wiem i chyba raczej nie chcę wiedzieć. - Szczerze ja nie mam pojęcia co oni z nią zrobili i nie chcę wiedzieć, tylko co ja powiem mamie? Coś się wymyśli zresztą jak zawsze.
Wyszliśmy z domu chłopaków i weszliśmy do czarnego samochodu Li. Ja usiadłam z przodu jako pasażer, a Jula z tyłu, chyba nie muszę mówić że Liam był kierowcą? Przez całą drogę gadaliśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy się, nawet śpiewaliśmy, znaczy specjalnie fałszowaliśmy żeby było ciekawiej. Gdy podjechaliśmy Julka przytuliła i dała Liamowi na pożegnanie buziaka w policzek, oczywiście ode mnie dostał buziaka w usta. Wyszłyśmy z samochodu i jeszcze mu pomachałyśmy i weszłyśmy do mnie do domu. Dla mnie tak było bezpiecznej bo przy Juli mama nie będzie na mnie krzyczała tylko da jakiś nudny wykład nam obu, a później na mnie nie nakrzyczy bo zapomni albo nie będzie jej się już chciało. Sukces. Po zdjęciu butów weszłyśmy do salonu a tam mama siedziała i na jakiś serial patrzyła, Jak nas zobaczyła pierwsze co zrobiła to spytała się mnie:
- Co ty masz na sobie? Gdzie jest twoja bluzka?
No to trzeba improwizować
- No wiesz... - Przerwałam żeby niczego głupiego nie palnąć, przecież nie powiem jej że się tak najebałam że nie wiem co się stało z tą bluzką i że się przespałam z chłopakiem i to jego koszulka i że on teraz jest moim chłopakiem, Zaczęłam mówić dalej - bo jak wczoraj szłam u chłopaków to o coś zahaczyłam nawet nie wiem o co i się rozdarła więc poprosiłam żeby któryś dał mi swoją bo przecież nie będę przy 5 chłopaków chodziła w rozdartej koszulce no i tamtą wywaliłam i dlatego jestem w tej.
Uśmiechnęłam się sama do siebie że tak szybko udało mi się wymyślić wymówkę i szczerze to ja jej nie okłamałam bo sama nie znam prawdy.
- To my z Julą idziemy na górę.
Poinformowałam mą rodzicielkę i zniknęłyśmy w moim pokoju. Weszłam do garderoby i wybrałam ten zestaw bo zrobiło się zimno (bez słuchawek i oczywiście butów):

Weszłam do łazienki i się przebrałam. Gdy weszłam z powrotem do pokoju rozwaliłam się na łóżku i zaczęłyśmy z Julą gadać na temat chłopaków. Powiedziałam jej że chodzę z Liamem i że się z nim przespałam a ona powiedziała mi że od wczoraj chodzi z Hazzą i dopiero dzisiaj się o tym dowiedziała i że między nimi raczej do niczego nie doszło bo obudziła się w swoich ubraniach, a nawet jakby do czegoś doszło to i tak by tego nie pamiętała. Jakoś o 20 Jula poszła do siebie a ja postanowiłam sobie porysować. Mój szkic skończyłam o 22:23 a wyglądał on tak:
Poszłam do łazienki wzięłam prysznic ubrałam się w bluzkę Li i weszłam na łóżko pod kołderkę. Myślałam o tym czy coś z tego związku wyjdzie, ale mniejsza z tym. Pożyjemy zobaczymy. Gdy już prawie usnęłam dostałam SMS-a od mojego chłopaka
"Śpisz już skarbie?"
Odpisałam:
"No wiesz raczej nie śpię ale już usypiam. Dobranoc <3 xoxo"
Długo na odpowiedź nie czekałam:
"Dobranoc i kolorowych snów xoxoxo"
Z wielkim bananem na twarzy odpłynęłam do Krainy Morfeusza.

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 6

Gdy podjechaliśmy pod ich dom i wysiedliśmy szczena mi i Julce opadła przez to co zauważyłyśmy.
Była to wielka willa no normalnie chata z marzeń niejednego człowieka, ale co się dziwić skoro właścicielami tego "domku" jest One Direction. Weszliśmy do środka, no nie powiem ten ich "domek" był ładnie urządzony. Weszliśmy do salonu w składzie: ja, Julka, Niall i Louis. Zayn poszedł do łazienki ułożyć sobie włosy. Liam i Harry przynieśli wszystko co potrzebne na ognisko do ogrodu za domem. Chyba nie muszę wspominać że zahaczyliśmy o spożywczaka i tam kupiliśmy kiełbaski i oczywiście to co najważniejsze, czyli alkohol. Wraz z Julką postanowiłyśmy pomóc Liamowi i Hazzie w przygotowaniu tego wszystkiego. Gdy zaczęło się ściemniać chłopacy chcieli rozpalić ognisko, co im bardzo ale to bardzo opornie szło ale w końcu się udało. Rozpoczęliśmy zabawę. Zaczęliśmy od kiełbasek oczywiście bo Niall nie dawał za wygraną. Piliśmy, śmialiśmy się i w ogóle bawiliśmy na całego. O jakiejś 23 zaczęło robić się zimno więc postanowiliśmy wrócić do domu. W domu zaczęliśmy grać w butelkę co było pomysłem Louisa, bo kto inny może mieć takie wspaniałe pomysły? Z tego względu że wszyscy byli wstawieni zgodziliśmy się. Oczywiście były bardzo mądre wyzwania np. Hazza miał wyprostować włosy, Lou musiał oddać wszzystkie marchewki, Niall miał zakaz jedzenia, a Liam musiał zjeść łyżką lody, ja musiałam pocałować Liama, a Julka Zayna. Jak swoje zadanie wykonywała Julka widziałam po Hazzie że coś jest nie tak tyle że nie wiedziałam co. Ciekawe o co chodziło? Były oczywiście jeszcze inne wyzwania. Około jakiejś 1 w nocy urwał mi się film co rzadko mi się zdarza.
*Następnego dnia*
Obudziłam się i poczułam jakiś dziwny ból w podbrzuszu. Ciekawe co mi znowu jest? Otworzyłam oczy i jakie było moje zdziwienie gdy kapnęłam się że to nie mój pokój. Teraz sobie przypomniałam gdzie jestem. Więc z moich rozmyślań wywnioskowałam że jestem w domu chłopaków ponieważ wczoraj była ostra impreza. Chciałam się podnieść i to był pierwszy błąd. Moja głowa tego chyba nie wytrzyma, aż się za nią złapałam. Szybko znowu rozwaliłam się na łóżku na którym tymczasowo spałam. Po jakiś 5 minutach bezczynnego siedzenia pomyślałam że czas wstawać, tyle że ból głowy mi na to nie pozwalał. W pewnym momencie drzwi od pokoju się otworzyły a w nich stanął uśmiechnięty od ucha do ucha Liam, aż sama się uśmiechnęłam.Podszedł do łóżka z tacą z jedzeniem i kawusią dla mnie, wodą i jakąś tabletką jak mniemam na ból głowy. Położył mi tacę na kolanach i cmoknął mnie w usta. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu. Po chwili jak się położył koło mnie odezwał się:
- Jak się spało kochanie? - Ja pierdole co ja wczoraj odjebałam? Zdziwiona jego pytanie a głównie słowem kochanie odpowiedziałam:
- Dobrze? - Co bardziej brzmiało jak pytanie. Ten się do mnie przytulił i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę że on jest w samych bokserkach a ja nie mam na sobie nic. Wszystkie wspomnienia z tej nocy wróciły. Czyli że ja się z nim przespałam. O kurwa co ja odjebałam. Szczerze nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić więc zaczęłam jeść śniadanie przez niego zrobione. Po tym jakby to ująć wspólnym posiłku? Liam poszedł jak zgaduję do kuchni odnieść tacę a ja w tym momencie skorzystałam z jego łazienki. Weszłam pod prysznic i wszystko wróciło każdy szczegół. Nie żałowałam tego co zrobiłam. Tylko pozostaje jedno pytanie. Co teraz? Nie umiem na nie odpowiedzieć. Wyszłam spod prysznica i wytarłam się mięciutkim, puchowym ręcznikiem. Następnie owinęłam go wokół swego ciała i wyszłam z łazienki. Wyszłam z łazienki i na łóżku zauważyłam uśmiechniętego Liasia więc się do niego uśmiechnęłam. Zgarnęłam swoje rzeczy i weszłam z powrotem do łazienki aby się ubrać. Założyłam strój kąpielowy i wczorajsze szorty. Bluzkę gdzieś zgubiłam. Ciekawe co się z nią stało? Weszłam w takim stroju znowu do jego pokoju i się spytałam:
- Pożyczysz mi jakąś koszulkę bo swoją gdzieś zgubiłam? - Pewnie to śmiesznie brzmiało ale co tam. Liam wstał z łóżka i podał mi czarną koszulkę z logo batmana. Przyjęłam ją i włożyłam przez głowę. Usiadłam na łóżku i przerwałam ciszę panującą dookoła nas:
- Chyba powinniśmy porozmawiać nie sądzisz? - Spytałam go
- No raczej musimy - powiedział chłopak i podszedł do mnie i przykucnął przede mną i złączył nasze ręce. Wciągnął głośno powietrze i kontynuował. - Jeśli żałujesz  tego co zrobiliśmy to mi powiedz możemy o tym zapomnieć. - Spojrzał mi głęboko w oczy swoimi hipnotyzującymi teńczówkami. Niemal od razu odpowiedziałam:
- Nie żałuję tego co zrobiliśmy i nigdy nie będę żałowała. - Uśmiechnęłam się do niego lekko, co odwzajemnił. W jego oczach widziałam radość, szczęście w zasadzie to iskierki nadziei też się znalazły.
- Ja też nigdy nie będę tego żałował. Wiesz może nie powinienem ci tego w takim momencie mówić ale już za bardzo nie mam odwrotu. Zależy mi na tobie jak na nikim innym. Jak cię widzę od razu się uśmiecham, gdy ty się uśmiechasz ja również. Nie mogę patrzeć jak cierpisz bo wtedy ja cierpię razem z tobą. Cały czas siedzisz w mojej głowie i nie chcesz stamtąd wyjść dokładnie tak jak z mojego serca. Ono całe już należy do ciebie tak samo jak ja. Wiem że to może tandetnie zabrzmi ale Kocham Cie. - Moje oczy w tym momencie prawie wyszły mi na wierzch. Jakim cudem on odwzajemnia moje uczucia? Nie mam pojęcia. Po jakiejś minucie rozmyślań dopiero gdy zauważyłam smutek w jego pięknych oczkach ocknęłam się i odpowiedziałam:
- Wiesz co? - Pokiwał przecząco głową a ja dopowiedziałam - Może to tandetnie zabrzmi ale też cię kocham. - Ten wspaniały uśmiech na jego twarzy mówił wszystko co chciałam wiedzieć. Jego oczy się cieszyły. Zaczął swoją twarz przybliżać do mojej i musnął lekko moje usta jakby się bał że się tam rozpadnę. Oczywiście odwzajemniłam pocałunek i z każdą chwilą stawał się on coraz bardziej namiętny. Gdy się od siebie odkleiliśmy przeszła mi przez głowę jedna myśl a mianowicie że świetnie całuje. Po chwili przyglądania się sobie powiedział:
- Więc teraz tak oficjalnie. Magdaleno czy zostaniesz moją dziewczyną?
Moja radość w tym momencie sięgnęła zenitu.
- Oczywiście że tak. Tylko proszę cię nie mów do mnie Magdaleno bo tego nie lubię.
Przytuliłam się do niego. Może nie znamy się za długo ale jestem pewna swoich uczuć względem Liama. Ja zeszłam na dół a Liam poszedł się ubrać. Weszłam do kuchni i zobaczyłam tam Malika, który miał schowaną twarz w dłoniach. Jak mniemam płakał. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Ten bez żadnych oporów się we mnie wtulił. Teraz się rozpłakał na dobre. Może niektórzy uważają że jak ktoś płacze to jest słaby, ja mam odmienne zdanie na ten temat. Jak ktoś płacze to jest silny i potrafi okazywać co czuje a to nie jest takie łatwe. Gdy się w końcu uspokoił zaproponowałam żebyśmy poszli do ogrodu. Oczywiście chłopak się zgodził. Poszliśmy usiąść na hamakach. Po tym jak usiedliśmy Zayn zaczął mówić:
- Ja nie wiem jakim ja jestem kretynem. Ja ją kocham. Czemu ja zawsze muszę coś spieprzyć? Czemu? Jak ja mam to naprawić co? - Popatrzył na mnie tymi swoimi smutnymi i zapłakanymi oczkami, aż mi się płakać zachciało. Odpowiedziałam:
- Po pierwsze nie jesteś kretynem. Po drugie nie zawsze musisz coś spieprzyć bo wiele rzeczy ci w życiu wyszło, a po trzecie wszystko da się naprawić. Od razu mówię że nie wiem czy będzie łatwo, bo nie wiem o kogo chodzi ale wierzę w ciebie. Jak ją kochasz to zamiast tu kurwa użalać się nad sobą idź się doprowadzić do porządku i jedź do niej i jej powiedz co do niej czujesz i kup jakieś kwiat, misia czy coś. Już na górę ogarnąć się - Ten się do mnie uśmiechnął i przytulił. Gdy się odsunął powiedział:
- Dziękuję ci za wszystko ratujesz mi życie.
Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam:
- Jeszcze nie masz za co dziękować. Później jak się uda to będziesz mi dziękował. Mam nadzieję że jak przyjdziesz to zdasz mi sprawozdanie - On od razu odpowiedział:
- Oczywiście.
Gdy Zayn poszedł do domu ja jeszcze posiedziałam na hamaku i pomyślałam że moje życie zaczyna się powoli układać. Z uśmiechem na twarzy weszłam do domu i poszłam do salonu. Włączyłam TV i oglądałam jakiś denny serial bo nic ciekawego nie było. Po jakiś 5 minutach dosiadł się do mnie Niall oczywiście z jedzeniem a później Liam. W takim towarzystwie oglądaliśmy TV. Ciekawe gdzie jest Julka.
*Oczami Julki*
Gdy otworzyłam oczy kapnęłam się że nie jestem u siebie w pokoju tylko gdzieś indziej. Rozejrzałam się dookoła i nie powiem to był fajnie urządzony pokój. Odwróciłam się na drugi bok i zauważyłam tam leżącego i przyglądającego mi się Hazze. Muszę mówić że był w samych bokserkach? Uśmiechnął się do mnie pokazując te swoje śliczne dołeczki w policzkach. Oczywiście odwzajemniłam jego uśmiech. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Później się wytarłam i ubrałam we wczorajsze ubrania. Wyszłam ogarnięta z łazienki. Na łóżku dalej leżał uśmiechnięty Harold i mi się przyglądał. Wyszłam z jego pokoju i zeszłam na dół do kuchni. Mimo że zbyt wiele z wczoraj nie pamiętam to chyba nic głupiego nie zrobiłam? Jak przechodziłam przez salon zauważyłam przytulonych do siebie Liama i Magdę. Muszę z nią pogadać. Weszłam do kuchni i zaczęłam robić naleśniki. Wiem zachowuję się jak u siebie w domu ale co na to poradzę że jestem głodna? Gdy tak stał przy patelni i smażyłam drugiego naleśnika ktoś przytulił mnie od tyłu i zaczął całować po szyi. Nie powiem podobało mi się to. Odwróciłam głowę i zauważyłam Hazze. Postanowiłam się go spytać o co chodzi:
- Yyy... Sorry że pytam ale co ty robisz? - Ten się ode mnie na chwilę oderwał i powiedział:
- Wiesz mogłabyś się porządnie przywitać ze swoim chłopakiem. - I znowu zaczął mnie całować. Ja się go spytałam:
- Ej. Czekaj... Czekaj... Jakim chłopakiem? Od kiedy ja mam chłopaka? - No nie powiem czułam coś do niego i mi na nim zależało ale nie wiem czy go kocham. Znaczy wiem i oczywiście kocham go ale może to tylko zauroczenie. Przecież on jest gwiazdą i może mieć każdą. Może ja jestem tylko kolejną jego zabawką? Ten nie przestając mnie całować odpowiedział:
- Wczoraj zgodziłaś się być moją dziewczyną. - W środku skakałam z radości. Odwróciłam się do niego i wpiłam się w jego usta. Jeju jak on dobrze całuje. Mimo iż był zaskoczony od razu oddał mój pocałunek, gdy nagle...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dom chłopaków:

Pokój Liama:
Łazienka Li:
Pokój Hazzy:
Łazienka Hazzy:
Salon:
Kuchnia:
Przedpokój ze schodami:
Ogród
Basen:
Resztę zdjęć dodam później, jak w opowiadaniu pojawi się o nich wzmianka.

środa, 24 grudnia 2014

Wesołych świąt!!!!!!

Z okazji świąt Bożego Narodzenia życzę Wam miśki dużo zdrowia, szczęścia pomyślności i wszystkiego co najlepsze oraz abyście na swojej drodze życia spotkali One Direction. Pewnie myślicie że zapomniałam że są dziś urodzinki Louisa? Jak tak myślicie to jesteście w błędzie. Więc:
Drogi Lou z okazji twoich 23 urodzin życzę Ci oczywiście standardowo dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności oraz żebyś zawsze był tym samym uśmiechniętym i ostro postrzelonym Lou którego wszyscy kochają. Mimo iż wiem że tego nie przeczytasz chciałabym abyś był po prostu sobą. <3
Do tych życzeń dołącza się moja psióła Kama xD

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie wstawię żadnych fotek bo mi się śpieszy. Z resztą nie wiem czy w ogóle ktoś czyta tego bloga. Jak jednak znalazłby się ktoś kto czyta te moje wypociny niech napisze jakiś komentarz.

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 5

Gdy się obudziłam, niechętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam Liama w którego byłam wtulona i który obejmował mnie jedną ręką w talii a drugą głaskał mnie po włosach i plecach, podczas snu. Rozumiecie to? Po chwili przypomniało mi się co się wczoraj stało. Jedno tylko nie daje mi spokoju. Mianowicie czemu on za mną spał? Tego przypomnieć sobie nie mogę. Podniosłam się lekko do góry i chciałam sięgnąć po telefon a z tego względu musiałam się nad nim nachylić. Gdy już prawie miałam komórkę w swojej dłoni złapał mnie skurcz ręki którą się opierałam, czyli lewej. Od razu chciałam się za nią złapać a ta się ugięła i rozwaliłam się jak długa zarówno na łóżku jak i na Liamie, przez co go obudziłam. No brawo, a tak słodko spał, ogólnie słodko wygląda jak śpi i teraz dopiero zauważyłam że był bez koszulki. Trudno się dziwić skoro przywitałam się z jego klatą, dobrze że sobie nosa nie rozwaliłam. Nie powiem jest dobrze zbudowany. Nie stop Magda ogarnij nie myśl tak o nim to twój kolega/przyjaciel, właściwie to ja sama już nie wiem. Jak na niego "spadłam" od razu się przebudził i odezwał zaspanym głosem:
- Co się stało? - Gdy na mnie spojrzał widziałam troskę w jego oczach. Bez zastanowienia jak to ja miałam w zwyczaju najpierw mówię potem myślę odpowiedziałam:
- Nic. Po prostu podziwiam twoją klate z bliska. Na prawdę nawet się z nią już przywitałam. - powiedziałam, a on się po prostu zaśmiał i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego jak to głupio brzmiało. Liam jeszcze spytał jak się czuję więc logiczne że odpowiedziałam dobrze. Zawsze i każdemu odpowiadam że jest dobrze mimo że nie jest, chyba że coś we mnie pęknie. Ale teraz czułam się nijak.
Postanowiłam ruszyć swoją dupę z wygodnego wyrka. Wierząc termometrowi na dworze było ciepło więc weszłam do garderoby i wybrałam ten zestaw:

Weszłam do łazienki i gdy zobaczyłam się w lustrze aż się przeraziłam. Weszłam szybko pod prysznic. Po dokładnym umyciu ciała i włosów oraz wyjątkowo wysuszenia ich założyłam wcześniej przygotowany zestaw a pod spodem miałam strój kąpielowy tak na wszelki wielki. Wykonałam lekki makijaż i wykonałam resztę porannych czynności. Zeszłam na dół i to co tam zobaczyłam zamurowało mnie mianowicie wszyscy (czytaj: całe 1D) byli w bokserkach, zostałam sama w domu z 5 chłopaków, bo Julka pewnie już poszła. Hazza coś gotował, Louis wpierdzielał wszystkie marchewki które znalazł, Niall coś jadł, a Zayn i Liam rozmawiali sobie nie mam pojęcia na jaki temat. Moja mina była bezcenna. W końcu ile razy widzi się swoich idoli w samych bokserkach krzątających się po twojej kuchni? Weszłam do środka i od razu zabrałam się za zrobienie sobie kawy, z którą usiadłam przy stole i zaczęłam ją pić. Po chwili się kapłam że dziś jest niedziela więc mama jest w domu i za chwilę zejdzie do kuchni zrobić sobie śniadanie bo jest już po 9 rano aż dziwne że jej tu jeszcze nie ma, no i wykrakałam. Usłyszałam nad wyraz spokojny głos mojej kochanej rodzicielki:
- Magdaleno czy ty mi wyjaśnisz co do jasnej cholery się tutaj dzieje?! - słyszałam oburzenie w jej głosie - Wytłumacz mi co ci młodzi mężczyźni w dodatku prawie nadzy robią w naszym domu i w naszej kuchni?! - I co ja mam jej teraz kurwa powiedzieć?
- Mamusiu wiesz bo to wszystko moja i po części również twoja wina. - Widząc jej wzrok przerwałam ale zaraz zaczęłam mówić. - Pamiętasz wczoraj ich rano jak wychodziłaś do pracy wpuściłaś? Tylko że wtedy byli ubrani. I ja się troszeczkę wczoraj załamałam i z tego względu że są moimi znajomymi zostali ze mną żebym sama w domu nie siedziała i są w samych bokserkach ponieważ tak im się wygodniej spało i jest dzisiaj gorąco więc w swoich wczorajszych ubraniach by się ugotowali i oczywiście za chwilkę się ubiorą prawda? - zwróciłam się do chłopaków i dosłownie ciskałam w nich piorunami. A oni nic sobie z tego nie zrobili i wyszczerzyli się i Hazza odpowiedział:
- Oczywiście ale wie pani dziś jest tak gorąco że na prawdę byśmy się ugotowali w tych ubraniach. - Mama się odwróciła i już chciała odchodzić kiedy Hazz dodał - Czy moglibyśmy dziś porwać pani córkę? 
Gdy to usłyszałam wyplułam kawę którą w tej chwili miałam w buzi. Chłopacy wybuchnęli śmiechem a ja się patrzyłam to na Harrego to na mamę ale oczywiście moja mama musiała się zgodzić więc powiedziała:
- Oczywiście że tak. Jakbyście się zasiedzieli to dajcie mi znać to bym po nią przyjechała żeby wam głowy nie zawracała
- Ależ proszę pani będziemy wieczorem robili ognisko więc może u nas przenocować zresztą Julka też tam będzie. - Moje oczy w tym momencie wyszły na wierzch. Jak to Julka też tam będzie? Ja sobie muszę z nią chyba porozmawiać. Jak się w tym momencie cieszę że mieszkamy naprzeciwko siebie. Znając moje szczęście mama musiała się zgodzić więc po zjedzeniu śniadanie przygotowanego przez Harrego wyszliśmy na dwór gdzie stały zaparkowane 2 samochody chłopaków. Jakie to szczęście że ja zawsze noszę telefon w kieszeni bo przecież od razu wyciągnęli mnie z domu i nie zdążyłabym go wziąć. Wsiadłam do pierwszego samochodu w którym jechał także: Liam, Zayn i Julka. Myślałam że ją tam rozszarpię. Reszta pojechała drugim samochodem. Pojechaliśmy nad jakieś jezioro. Chwała że wpadłam na to aby założyć strój kąpielowy. Chłopacy mieli jakieś koce i ręczniki w samochodzie więc się tam rozłożyliśmy, na szczęście byliśmy tam sami. Chłopacy już dawno byli w wodzie a ja i Julka zaczęłyśmy się opalać w strojach kąpielowych. Ja miałam taki strój kąpielowy:

A Julka taki:
Po jakimś pół godzinnym opalaniu poczułam kogoś zimne i mokre ręce na tali i po chwili już się unosiłam. Zauważyłam że tym nikczemnikiem jest Liam. Zaczęłam krzyczeć i piszczeć żeby mnie puścił. Gdy weszliśmy w sumie to Liam wszedł do wody ja się tak przekręciłam mimo iż było trudno że ręce miałam oplecione wokół jego szyi a nogi zaciśnięte wokół jego bioder. Dziś jakoś nie miałam ochoty się kąpać w tej lodowatej wodzie. Gdy się go tak uczepiłam usłyszałam jego śmiech, od razu zapytałam:
- I co się szczerzysz palancie? - Ten mnie puścił a z tego względu że się go trzymałam nie spadłam. Usłyszałam jakiś plusk i się tam popatrzyłam, zauważyłam Julkę całą mokrą i wściekłą goniącą Hazze. Liam zaczął oddalać się od brzegu czyli zaczęliśmy się coraz bardziej zanurzać. Gdy byliśmy wystarczająco daleko zeskoczyłam z niego i zanurzyłam się pod wodę. W tym momencie gdy Liam się zanurzył ja się wynurzałam i tak w kółko. Kiedy się zanurzyłam złapałam go za kostkę i się wynurzyłam widząc jego minę wybuchnęłam śmiechem i zaczęłam płynąć do brzegu. 
Po jakiś 2 godzinach wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do nich do domu. Gdy podjechaliśmy pod ich dom i wysiedliśmy szczena mi i Julce opadła przez to co zauważyłyśmy.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
U mnie w opowiadaniu One Direction mieszkają razem w jednym domu.

sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 4

Obudziłam się z krzykiem cała zalana potem. Znowu ten koszmar. Spojrzałam na zegarek, który wisiał na przeciwko łóżka i była 11:53. To sobie pospałam. Znowu się popłakałam jak przypomniało mi się co się stało rok temu. Wszystkie wspomnienia przemknęły mi przez głowę. Usłyszałam jakieś niewyraźne kroki na schodach. Sądziłam  że to jest Julka bo to ona zawsze tego dna przychodzi do mnie, mnie wspierać. 5 lipca to najgorszy dzień w życiu. Przez łzy w oczach nic nie widziałam, w głowie mi tak szumiało od natłoku myśli że nic nie słyszałam. Byłam pewna że to nie mama z tego względu że jest koło 12 w południe to już dawno jest w pracy. Ktoś wszedł do pokoju i się do mnie przytulił i chyba próbował uspokoić ale tego nie jestem pewna. W tamtej chwili wiedziałam że to nie była Jula bo po pierwsze czułam męskie perfumy a po drugie Julka nigdy nie miała takich mięśni i była niższa ode mnie. Po jakiś 10 minutach jak się wypłakałam odsunęłam się od tego chłopaka. To co tam zobaczyłam było najgorszą rzeczą na świecie, mianowicie było tam całe 1D. Nie chciałam ich wtedy widzieć. Tego dnia nie chciałam nikogo oprócz Julki widzieć. Może powinnam się cieszyć na widok swoich idoli ale nie potrafiłam, nie tego dnia. Jak odzyskałam zdolność mowy spytałam się ich łamiącym się głosem:
- Co wy tu robicie? Jak tu weszliście? - Oni się na mnie popatrzyli i chyba nie wiedzieli co powiedzieć. Najbliżej mnie siedział Liam i to on mnie przytulał. Po chwili się odezwał:
- Twoja mama nas rano wpuściła, a przyszliśmy bo zaniepokoiła nas wasza szybka zmiana decyzji i myśleliśmy że coś się stało. Jak widać nie myliliśmy się. - Bez zastanowienia odparłam:
- Nic się nie stało po prostu miałam zły sen, a nie chciałyśmy się z wami spotkać bo chciałyśmy ten dzień z Julą razem spędzić. 
Ich zszokowane miny mnie przeraziły. Modliłam się tylko żeby Julka teraz nie wpadła bo ona tak potrafi. Po około 5 minutach milczenia usłyszeliśmy trzask drzwi wejściowych. Tylko nie to teraz pewnie powie coś głupiego jak na nią przystało i będę się musiała przed chłopakami tłumaczyć, że ich okłamałam, chociaż w sumie powiedziałam prawdę tylko nie całą a oni nie dopytywali. Złapałam się za głowę bo wiedziałam że moja przyjaciółka długo cicha nie będzie. I się nie myliłam po chwili usłyszałam Julkę:
- Sorki że się spóźniłam i mnie przy tobie nie było jak się obudziłaś ale musiałam iść rano do sklepu bo mnie mama wysłała. Trzymasz się jakoś - pomyślałam sobie weź mów po polsku albo siedź cicho ale się nie odezwałam a ona kontynuowała: wiem że to cię nadal boli mimo tego że to się stało rok temu. Wiem powinnam być przy tobie od rana ale tak jakoś wyszło tylko nie bądź na mnie zła. Ok?
Myślałam że ją w tej chwili zabiję. Spojrzałam na chłopaków. Ich miny były bezcenne pomieszana ciekawość z szokiem i zaskoczeniem. Julka wpadła do mojego pokoju i w końcu przestała gadać szkoda tylko że wcześniej powiedziała wystarczająco dużo. Podeszła do mnie powiedziała Liam'owi żeby się ode mnie odsunął a sama usiadła na jego miejscu i mnie przytuliła. Szczerze w jego ramionach czułam się bezpieczna. Gdy się jakoś z tym płaczem ogarnęłam wstałam z łóżka i weszłam do garderoby. Wybrałam ten zestaw (bez torebki, butów i biżuterii):
Poszłam do łazienki, jak zobaczyłam moje odbicie w lustrze to się przeraziłam. Włosy roztrzepane każdy kosmyk był w inną stronę, niektóre kosmyki włosów były przyklejone do czoła i do twarzy. Weszłam pod prysznic i się odprężyłam. Wymyłam włosy i resztę ciała. Wyszłam spod prysznica i dokładnie wytarłam swoje ciało i włosy. Ubrałam się w przygotowany zestaw i rozczesałam włosy, nie suszyłam ich bo wiedziałam że i tak nie mam zamiaru nigdzie iść i że od tego włosy mi się niszczą i nie układają. Zrezygnowałam z makijażu bo wiedziałam że i tak się kilka razy popłaczę i pewnie będę musiała im powiedzieć o co chodzi. Oczywiście powiem im prawdę, bo kłamstwo do niczego nie prowadzi i ma krótkie nogi i do tego jestem szczera. Poszłam do pokoju. Tam nikt nie zmienił swojej pozycji nawet o milimetr. Ciekawe czy chociaż oddychali? Powiedziałam:
- Chodźcie na dół. Pewnie chcecie wiedzieć o co chodzi.
Tak jak powiedziałam tak zrobiliśmy. Zeszliśmy na dół i usiedliśmy w salonie na kanapie. Postanowiłam się odezwać:
- Więc chodzi o to że rok temu dokładnie 5 lipca... - Na chwilę przestałam mówić bo mi łza po policzku spłynęła z a za nią kolejne. Odezwał się Liam:
- Jak nie chcesz nie musisz nam mówić.
- Nie. Chcę wam powiedzieć, ja sama nie chciała bym żyć w nieświadomości. Tylko nie mogę dobrać słów. - Na chwilę przerwałam i kontynuowałam. - Rok temu mój kochany "braciszek" zmarł w wypadku samochodowym. - Wyraźnie zakreśliłam cudzysłów w powietrzu przy słowie braciszek. Rozpłakałam się. W zasadzie nie wiem czy wspominałam że miałam przyjaciela Tomka z którym traktowaliśmy się jak rodzeństwo. Jak się uspokoiłam dodałam - Tomek nie był moim prawdziwym bratem tylko przyjacielem ale traktowaliśmy się jak rodzeństwo. Było to wieczorem jechaliśmy do klubu chcieliśmy się pobawić. Śmieliśmy się wygłupialiśmy, czyli to co zawsze i Tomek nie zauważył ciężarówki która w nas wjechała. Ja miałam operację a on zmarł na miejscu.
Znowu się popłakałam. Liam mimo sprzeciwów Julki podszedł do mnie i mnie przytulił. Chłopacy chyba zastanawiali się nad tym co się przed chwilą dowiedzieli. Ja nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza...
*oczami Liama*
Dobra powiem szczerze nie spodziewałem się takiego wyznania. Zaskoczyła mnie tym i nie wiedziałem co mam zrobić, ale przecież nie będę stał tam jak kołek i udawał że nic się nie stało. Ja po prostu nie mogę patrzeć na to jak ona cierpi. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje ale po prostu nie mogę patrzeć jak ona cierpi albo jest smutna. Myślę o niej w każdym momencie. Chyba jednak wiem co się dzieje. Zakochałem się. Wziąłem ją w swoje ramiona a ona się we mnie wtuliła. Po jakimś czasie chyba usnęła wtulona we mnie. Zaniosłem ją do jej pokoju i położyłem na łóżku. Przykryłem ją kołdrą i pocałowałem w czoło. Chciałem iść na dół ale z tego względu że trzymała ręce na mojej szyi miałem utrudnione zadanie. Chciałem się jakoś wyplątać ale wtedy mnie jeszcze bardziej do siebie przyciągnęła, więc nie pozostało mi nic innego jak położyć się obok niej. Jak już się o\położyłem przytuliłem ją jeszcze mocniej. Czułem się jakbym miał cały świat w swoich ramionach i że to ode mnie zależy jej szczęście i bezpieczeństwo. Nawet nie wiem kiedy również zasnąłem...

wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział 3

Rano poczułam że ktoś po mnie skacze. Niechętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam... 
Zobaczyłam jak zawsze uśmiechniętą Julę. No myślałam że ją tam uduszę i to dosłownie. Wzięłam telefon do ręki i zobaczyłam że jest 9:00 rano:
- Ja cię kobieto zabiję. Uduszę Cię własnoręcznie. Rozumiesz? Nigdy w życiu nie budź mnie o 9 rano jak jest wolne-mówiłam to z taką powagą że aż sama się zdziwiłam. Patrzyłyśmy się tak na siebie z minutę i razem wybuchnęłyśmy śmiechem. W końcu się opanowałam i powiedziałam-miło Cię widzieć. Jak ty się tu znalazłaś. Z tego co pamiętam miałaś mieć samolot o 12:30 a jest 9:00. Czyżbym o czymś nie wiedziała?
- Ciebie też miło widzieć-odpowiedziała spokojnie i mnie przytuliła, kontynuowała swoją wypowiedź-no troszeczkę się plany zmieniły. Miałam już wczoraj przylecieć po tym co się dowiedziałam. I to chyba ja o czymś nie wiem. Więc?
Moja mina w tym momencie pewnie była bezcenna. Popatrzyłam się na nią jak na chorą umysłowo i się spytałam:
- Ej o co Ci Julko chodzi?-teraz byłam serio poważna.
- No nie mów że nie wiesz.- Pokazała mi jakąś gazetę a ja nadal nie wiedziałam o co jej chodzi. Wzięła tę gazetę i otworzyła na właściwej stronie. To co tam zobaczyłam zdziwiło mnie i to bardzo. Był to artykuł o One Direction i pod spodem zdjęcie przepraszającego mnie Liam'a za wylanie na mnie kawy. W pewnym momencie spytałam się jej:
-No co przepraszał mnie tylko za to  że wylał na mnie kawę. Co w tym dziwnego że chciał być miły?
- Nie no nic w tym dziwnego że chciał być miły. Ale no sama powiedz czy to nie dziwnie na tym zdjęciu wygląda? - Przyjrzałam się temu zdjęciu i to serio troszkę dziwnie wyglądało. Jakbyśmy się pokłócili a on by mnie za ty przepraszał. Więc odpowiedziałam to co myślałam:
- No fakt trochę dziwnie to wygląda.
- Dobra koniec tematu. Ubieraj się idziemy na miasto. Znając Ciebie jeszcze nic nie zwiedziłaś. Co?
- No jak ty mnie dobrze znasz. - Uśmiechnęłam się do niej.
- Może zaczniemy zwiedzanie od centrum handlowego? - zaproponowała.
- Jasne. Przydało by się zrobić jakieś zakupy.
Pogadałyśmy jeszcze o jakichś bzdurach. Wstałam z łóżka i poszłam do garderoby. Wyjęłam ten zestaw: 
Poszłam do łazienki i wykonałam wszystkie poranne czynności. Pomalowałam się tak:
Włosy związałam w kitkę. Wyszłam z łazienki i zauważyłam że Jula przygląda się mojemu nowemu rysunkowi. Do torebki włożyłam telefon, chusteczki i słuchawki. Postanowiłyśmy śniadanie zjeść na mieście. Poszłyśmy do jakiejś kawiarni i zamówiłyśmy po kawałku ciasta. Tak wiem ciasto na śniadanie, ale co poradzimy na nasze pomysły? Nic, no taki peszek. Później poszłyśmy do Starbucksa po kawę. Zamówiłyśmy obie Frappuccino i gdy wychodziłyśmy dopadła nas głupawka. Szłyśmy tak sobie może ze 3 minuty i moje szczęście dało o sobie znać. Ktoś na mnie wpadł i pół kawy znalazło się na mojej koszulce. W ciągu 3 dni 2 razy wylałam na siebie kawę. No nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć:
- Co ty kurwa debilu robisz?! Patrz jak łazisz!!! Czy ty  do jasnej cholery czasami używasz tego co masz w tym pojebanym łbie co?! Może byś łaskawie odpowiedział co?! - No i nie wytrzymałam, emocje sięgnęły zenitu. Chyba wszyscy się na nas gapili jak na chorych umysłowo, ale co na to poradzę że był to mój ulubiony zestaw? Julka mnie szarpnęła za rękę i powiedziała po polsku:
- I co się drzesz wiesz kto to jest?! Nie drzyj się na nich. Najpierw popatrz na kogo a dopiero później się drzyj ok?! - Teraz to ona podniosła głos. Odwróciłam się i zgadnijcie kogo tam zobaczyłam? Mimo że lubię ich piosenki i jestem fanką to mam ochotę ich w tym momencie udusić i to dosłownie. Starałam się być spokojna, ale ja się pytam jak można być spokojnym jak już drugi raz któryś z nich wylał na mnie kawę? Tym razem to był Zayn. Jak zobaczyłam te ich uśmiechnięte, mordki to aż się we mnie zagotowało. Żeby nie robić dalszej sensacji odwróciłam się i nie zwracając na nic uwagi poszłam przed siebie. Nawet nie widziałam czy Julka idzie czy tam została. Postanowiłam iść do domu i się przebrać. Ciekawe co mnie jeszcze dziś zaskoczy. Weszłam do domu i poszłam do swojego pokoju do garderoby. Wybrałam ubrania i poszłam do łazienki się przebrać i zmyć makijaż. Założyłam ten zestaw (bez butów) i zrobiłam kitkę:
Weszłam do swojego pokoju i założyłam moje paputki:
Wiem, są mega słodziaśne. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie kanapki z dżemem truskawkowym. Poszłam do salonu i włączyłam TV. Zjadłam kanapki i z racji tego że nie było nic ciekawego w telewizji poszłam do swojego pokoju i położyłam się na mięciutkim łóżku. Weszłam na fb i tt. Miałam ochotę się zdrzemnąć mimo iż było trochę po 12 w południe. Tak dobrze mi się spało aż w pewnym momencie poczułam że ktoś skacze zarówno po łóżku jak i po mnie. Pomyślałam sobie że to może być Julka bo tylko ona ma klucze do mojego i mamy domu. Myślałam że jak trochę sobie poskacze to przestanie, ale nie bo po co. Nie wytrzymałam i powiedziałam, a właściwie wysyczałam przez zęby:
- Julka jeśli w tej chwili ze mnie nie zejdziesz i jeśli będę miała jakiś siniaki albo po próbie doznam kontuzji to ci nogi z dupy powyrywam.!!! Słuchasz mnie do cholery jasnej?!!!!  
Po chwili zorientowałam się że to nie może być Jula bo by była za ciężka i do tego co najmniej dwie osoby skakały po tym łóżku. Niechętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam 5 idiotów wraz z moją przyjaciółką. Myślałam że ich wszystkich pozabijam. Harry i Louis po mnie skakali, Niall coś jadł a Liam i Zayn siedzieli na kanapie i gadali z Julką. Hazza na chwilę się uspokoił i siedział na mojej prawej nodze. Z impetem podniosłam tą nogę do góry a Harry zaczął krzyczeć i praktycznie piszczeć, sama nie wiem jak to nazwać. Oczy miał zaszklone. Pewnie domyślacie się gdzie dostał? Tak zapewne dobrze myślicie dostał w krocze, czuły punkt mężczyzn może powinnam powiedzieć chłopców, chłopaków. Nie wiem, nie ważne. Wszystkie oczy były skierowane w naszą stronę, mi się chciało śmiać, a jemu płakać. W ułamku sekundy było mi go szkoda ale mi po chwili przeszło. Wiem, wiem jestem wredna. I co ja na to poradzę? Nic. Po jakiejś minucie usłyszałam:
- Musiałaś? Naprawde wiesz jak to kobieto boli? Jak będę bezpłodny to będzie twoja wina. 
Po tej wypowiedzi razem z Julą jebłyśmy śmiechem. Chłopakom pewnie było go szkoda, ale to już nie mój interes xD Odpowiedziałam mu:
- A wy musieliście skakać po tym łóżku i budzić mnie z jakże pięknego snu? Więc ja też musiałam. Zresztą nie twój interes. - Teraz to chłopacy wszyscy oprócz Harrego parsknęli śmiechem. Po chwili dodałam. - No przecież chyba aż tak bardzo to Cię nie bolało co? A tak w ogóle to co wy tu robicie? - Hazza postanowił odpowiedzieć na me zacne pytanie:
- Nie no coś ty w ogóle nie bolało - mówił to z takim sarkazmem że aż sama się zdziwiłam. - A przyszliśmy bo Zayn nie chciał żyć z poczuciem winy że wylał na Ciebie tę kawę. - No mnie to zatkało. Na szczęście sytuację uratował Zayn mówiąc:
- W ramach przeprosin zapraszamy Was do siebie na miłe spędzenie czasu. - My z Julą się spojrzeliśmy jak na jakiegoś idiotę a on dodał. - Oczywiście bez żadnych podtekstów i nie przyjmujemy odmowy. - I mimo że oczka kota ze Shreka na mnie nie działają to jak takie oczka zrobi 5 najprzystojniejszych chłopaków na świecie i to do tego twoi idole to chyba każdy by uległ. Po jakiejś minucie Julka wystrzeliła z odpowiedzią:
- Jasne że przyjdziemy. - Dobrze że tego nie wykrzyczała bo bym ją chyba zabiła. W głowie zapaliła mi się czerwona lampka, bo jutro ma być 5 lipca. Pomyślałam "O nie tylko nie to". Szarpnęłam Julkę za rękaw i spojrzałam na nią znacząco. Ona pokiwała głową i dodała. - Ale niestety jutro nie możemy. Może być pojutrze? - Spojrzała na chłopaków a Ci równo pokiwali głowami na znak że tak. Chłopacy musieli się już zbierać. Wymieniliśmy się numerami telefonów tak na wszelki wielki. Zostałam sama z Julką. Obejrzałuśmy "Step up", "I że Cię nie opuszczę", "Dom z kości" i "LOL". Julka poszła do siebie a ja pod prysznic i spać. 

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 2

Dziś niechętnie wstałam z łóżka. Obudziła mnie moja kochana rodzicielka. Rozumiecie to o 7:00 rano obudziła mnie mama bo stwierdziła że już i tak długo śpię i nie można zmarnować tak pięknego dnia na wylegiwanie się w łóżku. Ja jej nie rozumiem. Jak można twierdzić że jest piękna pogoda jak na zewnątrz jest mgła, którą można by nożem kroić? Teraz czas ruszyć dupę z wyrka i iść się ogarnąć, bo wyglądam jak siódme nie szczęście. Chociaż szczęście to mi w życiu nie dopisuje. Wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic. Gdy już ciepły strumień wody dotknął moje ciało przypomniałam sobie że nie wzięłam ubrań z garderoby. Dokładnie spłukałam truskawkowy żel pod prysznic i wyszłam z kabiny. Dokładnie wytarłam swoje ciało fioletowym puchowym ręcznikiem. Zasłoniłam swoje nagie ciało ręcznikiem i wróciłam do pokoju po ubrania. Chwilkę zajęło mi znalezienie odpowiedniego stroju na pogodę panującą za oknem. Dzisiejszy dzień nie był zbyt piękny. Było dość chłodno ale na szczęście nie padało. Wybrałam ten zestaw:
Wróciłam do łazienki założyłam wybrane ubrania i pomalowałam się:

Zeszłam na dół i mojej kochanej rodzicielki nie było już w domu. Pewnie jest już w pracy. Postanowiłam sobie zrobić śniadanie. Padło na najprostsze, czyli płatki z mlekiem. Po zjedzeniu posiłku naczynia włożyłam do zmywarki i poszłam na górę. Wzięłam torbę i włożyłam do niej: telefon, chusteczki, klucze, szkicownik i ołówek. Postanowiłam dziś trochę pozwiedzać, może uda mi się coś ładnego narysować lub zrobić jakieś zdjęcie, które później przeniosę na papier. Wyszłam z domu i zakluczyłam drzwi. Poszłam do parku. Jak dotarłam na miejsce mgły już nie było. Usiadłam na ławce i rozglądałam się dookoła było pięknie mimo iż było chłodno. Gdzieś bawiły się dzieci, w innym miejscu siedziała para staruszków, w jeszcze innym szła jakaś para lub znajomi. W pewnym momencie zauważyłam że niektóre dziewczyny mi się przyglądają. Przez moment zastanowiłam się czy się nie ubrudziłam ale doszłam do wniosku, że jak chcą to niech się patrzą, wisi mi to. Z torby wyjęłam szkicownik i ołówek i zaczęłam rysować. Gdy byłam w połowie rysunku zobaczyłam grupkę ludzi okupujących jakieś inne osoby. Przez chwile im się przyglądałam, ale po jakiś 2 minutach ogarnęłam swój rozum i dalej szkicowałam. Gdy tak rysowałam po pierwsze nawet nie spostrzegłam ile czasu minęło, bo podobno szczęśliwi czasu nie liczą i to jest prawda. Po drugie nie ogarnęłam że chce mi się jeść, w końcu jest pora obiadu. Po trzecie nie zauważyłam że ktoś, a raczej kilku ktosi się do mnie dosiadło. Gdy skończyłam mój rysunek wyglądał tak:
Gdy się zbierałam usłyszałam:
- Ej to nie ta dziewczyna z lotniska?-odwróciłam się i zobaczyłam 5 gości przyglądających mi się. Dopiero wtedy kapnęłam się na kogo wtedy wpadłam, w sensie że na lotnisku. No języka mi w gębie zabrakło. Po chwili gapienia się na siebie Liam wstał i powiedział:
- Ja naprawdę wtedy nie chciałem na ciebie wylać tej kawy. Sorry. A tak w ogóle to pięknie rysujesz.
- Nie ma za co przecież nic się nie stało. To przecież tylko koszulka. Dobrze że się nie poparzyłam i dziękuję ale ja uważam że jest odwrotnie.-odpowiedziałam mu tak, bo co innego miałam powiedzieć? To była moja ulubiona bluzka? A rysuję masakrycznie? No chyba jednak nie.

- A tak w ogóle to nawet nie wiemy jak masz na imię. Więc?-powiedział Zayn.
- Magdalena, ale wszyscy mówią mi Magda.-jak ja mam z nimi normalnie rozmawiać. No ja się pytam jak? Nie da się. 

- Skąd jesteś bo raczej nie z Anglii.?-spytał się, a raczej oznajmił Harry. Jaki on jest spostrzegawczy.
- No z Anglii nie jestem. Tu się z tobą zgodzę-odpowiedziałam z uśmiechem.

- Więc skąd jesteś?-dopytywał się Niall .
- A więc jestem z Polski.-szczerze? Nie miałam ochoty na taką konwersacje
- To serio w Polsce są takie piękne dziewczyny? Czy tylko ty jesteś wyjątkiem?-Lou obiecuję że Cię kiedyś zabiję. Dobrze że się nie zaczerwieniłam, a On kontynuował-Ale serio to ładna jesteś, chociaż moim zdaniem El jest ładniejsza.-no zatkało mnie porównuje mnie do swojej dziewczyny.
- Nie jestem ładna, ani piękna, więc mi tu kitu proszę nie wciskaj. OK?! I nie porównuj mnie do swojej dziewczyny. Nie to że jej nie lubię czy coś, bo jej nawet nie znam i nie mam zamiaru jej oceniać. Ty mnie nie znasz więc nie porównuj mnie do innych osób dobra?!  Zresztą nieważne lecę. Szczęścia w życiu i żegnam.-miałam już dosyć tej bezsensownej konwersacji. Pewnie ich zatkało, bo w końcu jaka normalna dziewczyna się tak odzywa do swoich idoli? Ale ja przecież nie jestem normalna. Do tego niezbyt dobrze się czułam i chciało mi się jeść. Zresztą pewnie i tak do jutra o mnie zapomną to po co robić sobie nadzieje? Odwróciłam się i poszłam do domu zahaczając o spożywczaka. Oczywiście nici z mojego zwiedzana, bo jak byłam w sklepie to się rozpadało. Poszłam do domu, jak wchodziłam to woda się wręcz ze mnie lała. Poszłam do siebie i się przebrałam w dresy i w bokserkę. Zeszłam na dół pościerałam mokre ślady i poszłam do kuchni rozpakować zakupy. Na obiad zrobiłam sobie lazanie i zjadłam. Przypomniało mi się że już jutro Julka przyjeżdża. No normalnie już nie mogę się doczekać. Przez resztę dnia ćwiczyłam. Zrobiłam sobie taki mały trening, czyli: podciąganie się na drążku, brzuszki, pompki damskie na kolanach, mostek, unoszenie nóg, przysiadów, czyli tego wszystkiego co robię co tydzień, czasem jak nie mam czasu co dwa tygodnie. Po 3 godzinach morderczego treningu poszłam pod prysznic. Założyłam pidżamę i już nawet nie miałam siły iść na dół i zjeść kolacji. Postanowiłam iść spać. Po 5 minutach usnęłam.
*Następnego dnia*

Rano poczułam że ktoś po mnie skacze. Niechętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam... 

wtorek, 9 grudnia 2014

Rozdział 1

Po raz kolejny w tym tygodniu obudziłam się z krzykiem, cała zalana potem. Znowu tam byłam. Znowu byłam w tym cholernym samochodzie. Pamiętam jakby było to wczoraj, samochód, krew, szpital i zapłakana twarz mamy i Julki. Te sny stają się nie do zniesienia. 
A teraz powracając do rzeczywistości trzeba wstać z wygodnego i ciepłego łóżeczka żeby iść do szkoły. Już dziś jest zakończenie roku szkolnego. Zakończenie ostatniej klasy liceum. No normalnie moje szczęście jest niewyobrażalne. Tylko jest jeden powód mojego niezadowolenia, właściwie tym problemem jest to że muszę dziś założyć sukienkę. Nie to że nie lubię chodzić w sukienkach, bo lubię tyle że nie do szkoły. Wstałam i poszłam. Po wykąpaniu się wytarłam dokładnie moje ciało puchowym ręcznikiem i nałożyłam na nie balsam. Ubrałam się w to:
Zrobiłam sobie lekki makijaż i uczesałam włosy:
Wyszłam z łazienki i zeszłam na duł. W połowie schodów do moich nozdrzy dotarł zapach śniadania przygotowanego przez moją rodzicielkę, a mianowicie gofry z bitą śmietaną i owocami. Podeszłam do mamy i się z nią przywitałam dając jej buziaka w polik. Oczywiście moja mama musiała się odezwać:
- Hej skarbie. Co tak wcześnie wstałaś.- Moja mina w tym momencie była bezcenna. Spojrzałam na nią i się zapytałam:
- Mamo ja muszę cię poinformować że jak się dzisiaj spóźnię to Julka mnie własnoręcznie zabije, wywiezie w czarnym worku do lasu, zakopie. Później odkopie posieka moje zwłoki w drobną kostkę i znowu wpakuje do tego samego worka i zakopie ponownie. A tobie jako mojej mamie powinno zależeć na moim życiu. Czyż nie?
Zobaczyłam minę mamy i myślałam że zaraz wybuchnę tam śmiechem. Po chwili mama się zaśmiała i olewając wcześniej wypowiedziane przeze mnie zdanie kontynuowała swoją wypowiedź.
- Idź obudź Asię i powiedz żeby zeszła na śniadanie i niech się pośpieszy bo zaraz i ona się spóźni. 
- Oj mamuś czemu zawsze ja muszę ją budzić?! To ona powinna mnie budzić bo jest starsza. 
Mama w ogóle nie zaprzątała sobie głowy moją wypowiedzią i mnie wygnała na górę żeby obudzić moją kochaną siostrzyczkę. Czujecie ten sarkazm? Wpadłam do jej pokoju odsłoniłam rolety i otworzyłam okno na oścież. Stanęłam nad nią i wrzasnęłam jej do ucha:
-Aśka bujaj dupę bo się znowu do roboty spóźnisz.
Ta tak się wystraszyła że z kołdrą wylądowała na podłodze. Ja gdyby nie to że miałam na sobie sukienkę na koniec roku to bym się tarzała ze śmiechu. Aśka spojrzała na mnie morderczym wzrokiem, Gdyby wzrok mógł zabijać to ja już dawno wąchałabym kwiatki od spodu. Ona z wielkim spokojem odpowiedziała:
- Masz 3 sekundy i nie żyjesz.
Wiedząc że dalsza konwersacja z nią pogorszy moją dotychczasową sytuację wręcz wybiegłam z jej pokoju mało się o drzwi nie zabijając. Wpadłam do swojego pokoju zabrałam torebkę i telefon. Zbiegłam na dół, z kuchni zabrałam pierwsze lepsze jabłko i już miałam wychodzić gdy przypomniałam sobie że nie wzięłam kluczy. Więc jeszcze raz wpadłam do kuchni i zobaczyłam je na stole. Wzięłam je i ruszyłam w stronę drzwi, po raz kolejny tego dnia. Przed wyjściem krzyknęłam do mamy:
- Paa...
Nie czekając na odpowiedź wyszłam z domu i weszłam do samochodu. Odpaliłam silnik i pojechałam po Julę. Na moje szczęście się nie spóźniłam. Gdy Julka weszła do samochodu przywitałyśmy się buziakiem w policzek i ruszyłyśmy w stronę szkoły gadając o różnych duperelach. Na zakończeniu roku szkolnego było tak samo jak co roku. Czuli jedna wielka porażka i dyrek co tam mówiący, ale ja byłam tak rozkojarzona i zamyślona wyjazdem i przeprowadzką że zapomniałam o bożym świecie. Później poszliśmy do klas po świadectwa i do domciu. Jak mam być szczera to jeszcze nigdy zakończenie roku lub jakaś inna szkolna uroczystość nie minęły mi tak szybko. Razem z Julą doszłyśmy do wniosku że dziś to ona będzie u mnie nocowała, ponieważ miałyśmy się nie widzieć przez całe 3 dni, które z pewnością spędzę na rozpakowywaniu się. Nie będziemy się widziały przez 3 dni, dlatego że jej mama jeszcze nie załatwiła wszystkich spraw związanych z przeprowadzką. Dziś muszę jeszcze dopakować resztę moich rzeczy. W  końcu w Londynie zamieszkam na resztę mojego życia. Tak dobrze widzicie wyprowadzamy się do LONDYNU!!!! Sama nie mogłam w to uwierzyć jak mi mama powiedziała. A to wszystko tylko z tego względu że moja jak i Julki mama dostała awans. Już nie mogę się doczekać, ale i tu jest jeden minus. Jutro muszę wstać o 7 rano. Niestety samolot mamy o 9. Resztę dnia spędziłam z Julą na pakowaniu mnie i rozmowach na wszelkie możliwe tematy. Wieczorem postanowiłyśmy obejrzeć jakiś film i padło na "Dlaczego nie". Najpierw ogarnąć się poszła Julka, a później ja. Mama jak zawsze przeniosła pracę do domu i siedziała u siebie i wypełniała jakieś papiery. Zrobiłyśmy sobie popkorn, chipsy przesypałyśmy do miski, wzięłyśmy napój, szklanki i byłyśmy gotowe oglądać film. Po filmie szybko zasnęłyśmy. 
*Następnego dnia*
Obudziłyśmy się z Julą jak tylko zadzwonił budzik. Szybko poderwałam się z łóżka i poszłam do łazienki gdzie ubrałam wcześniej przygotowany zestaw:
Lekko się pomalowałam:
Zeszłam na dół i zrobiłam sobie i Juli śniadanie, bo mama się jeszcze pakował (nie siebie ale swoje papiery). Postawiłam na tosty. Gdy Julka zeszła na dół śniadanie było już gotowe. Jak co rano do śniadania zrobiłam mam gorącą kawę bez której nie możemy normalnie funkcjonować. W trakcie śniadania dołączyła do nas mama. Mówiłam już że mam młodą mamę? Ma tylko 38 lat. Po śniadaniu okazało się że musimy się już zbierać. Wzięłyśmy z mamą nasze walizki (po 1 bo reszta rzeczy już była w Anglii w naszym domu w kartonach i czekały na rozpakowanie). Na lotnisko zawiozła nas Julka. Pożegnałyśmy się i razem z mamą ruszyłam w stronę odprawy. Zdążyłyśmy idealnie. Pewnie zastanawiacie się co z Aśką? Ona postanowiła do końca wakacji zostać w Polsce i razem z Konradem (swoim chłopakiem) i że zamieszkają w Londynie niedaleko nas. Po wejściu do samolotu usiadłyśmy na wskazanych miejscach. Gdy byliśmy wysoko w powietrzu ja słuchałam muzyki a mama spała. Ciekawe czy jej tak wygodnie. Przed lądowaniem wyjęłam słuchawki z uszu i zapięłam pasy w między czasie budząc mamę. Po lądowaniu poszłyśmy po nasze walizki i do taksówki, alb znaleźć się jak najszybciej w domu. Ale znając moje "szczęście" do taksówek była kilometrowa kolejka, a żeby jeszcze tego było mało tak się zagapiłam że na kogoś wpadłam, znaczy to ten ktoś na mnie wpadł, przecież co złego to nie ja. To nie koniec dziwnych zdarzeń bo ON, tak to był chłopak miał w ręku kubek. Cała ciecz która się tam znajdowała w 1 sekundzie wylądowała na mojej koszulce.Ten zaczął mnie przepraszać i to tak że nic nie mogłam zrozumieć. Nie to że nie umiem angielskiego, tylko on tak szybo gadał że nie nadążałam, a do tego gubił się w zeznaniach. Był wysokim szatynem z pięknymi oczami. Miał kilku dniowy zarost i charakterystyczne znamię na szyi. Gdyby nie to że stałam z nim twarzą w twarz to bym już tam ze śmiechu się tarzała. Jak się wychyliłam zza jego ramienia zauważyłam 4 chłopaków tarzających się ze śmiechu. Tamten wyjął jakąś chusteczkę i chciał mi zacząć wycierać tą koszulkę. Ja w porę zareagowałam i się odezwałam:
-Ej! Zwolnij trochę. Opanuj się człowieku. - Widząc że jemu to i tak nie robi różnicy i jeszcze gada jak mu przykro złapałam go za ramiona i nim potrząsnęłam i krzyknęłam na niego:
-Ej!! Zamknij się na chwilę i opanuj.
To poskutkowało, na szczęście bo w końcu albo bym się zaczęła śmiać albo bym mu z liścia walnęła. Jak się opanował powiedział coś czego bym się nigdy nie spodziewała:
- Przepraszam Cię. Ja serio nie chciałem. Jak chcesz to mogę Ci odkupić tą bluzkę. Dasz mi swój numer?
No mnie zatkało, ale w porę odpowiedziałam:
- Nie dzięki nie skorzystam. To tylko bluzka.
Zobaczyłam że stoi tam jak jakiś idiota i gapi się w jeden punkt. Wykorzystałam moment i odwróciłam się na pięcie i już chciałam iść do mamy ale gdzieś ją zgubiłam. Stanęłam i zadzwoniłam do niej (M-mama, J-ja):
J - No gdzie ty jesteś?
M - Koło taksówki. Radzę ci się pośpieszyć chyba że chcesz do domu na pieszo iść
J - Już idę.
Rozłączyłam się i poszłam za nią. Około godziny 13 byłyśmy w domu. Mama pokazała mi gdzie co jest a na koniec zostawiła mój pokój który był wręcz perfekcyjny. Postanowiłam się dziś rozpakować.  W pokoju miałam dużo przestrzeni były tam 2 pary drzwi co mnie na początku zdziwiło. Zajrzałam za pierwsze a tam garderoba i już połowa nowych ubrań tam była. Za 2 drzwiami kryła się taka jakby pracownia, idealnie będzie się w niej rysowało. Do 19:53 rozpakowywałam wszystkie pudła i to nie tylko z mojego pokoju. Pewnie gdyby nie obiad i kolacja zeszło by mi się troszeczkę szybciej. Już jutro mama musi iść do pracy, ale za licząc o jutra 2 dni spotkam się z Julą. Wzięłam moją pidżamę (za dużą męską koszulkę) i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Później się wytarłam, ubrałam i zmyłam makijaż. Poszłam do siebie do pokoju i od razu weszłam na łóżko. Pomyślałam jeszcze chwilę o tym chłopaku z lotniska. Kogoś mi przypominał, tylko nie wiem kogo. Z takimi myślami zasnęłam...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nowy dom Magdy:
Kuchnia:
 Sypialnia mamy Magdy (Moniki):
 Łazienka:
 Sypialnia Magdy:
Schody:
Salon:
Jadalnia:

niedziela, 7 grudnia 2014

Prolog

Mam 19 lat. Jestem jasną blondynką, mam jasnoniebieskie oczy. Jula moja najlepsza przyjaciółka mówi: "niejeden chłopak w nich utonął". Mam 169 cm wzrostu xD. Żadko chodzę w szpilkach. Mam starszą siostrę o 2 lata Aśkę, której nie cierpię. Jakby nie mogła się już wyprowadzić i zamieszkać z tym swoim chłopakiem Konradem. Od 8 roku życia uczę się jazdy konnej i gry na instrumentach takich jak: fortepian, gitara, skrzypce. Śpiewu uczyłam się przymusowo bo moja kochana rodzicielka się na to uparła. Na początku tego nienawidziłam ale z czasem polubiłam. Teraz wręcz kocham wieczorem wziąć gitarę do ręki wyjść na balkon i pośpiewać. Jeszcze jak jest pełnia to jest wręcz idealnie. Mówiłam że lubię obserwować księżyc? Jak nie to mówię teraz. Ostatnio uczyłam się grać na perkusji ale coś mi nie szło. Mimo że to nie w moim stylu zrezygnowałam. W wieku 10 lat do poprzednich zainteresowań doszedł taniec. Na początku balet później reszta gatunków. Od 6 klasy podstawówki zaczęłam więcej ćwiczyć siatkówkę i piłkę nożną (ogólnie rzecz biorąc to wszystko co było potrzebne na w-f). Na łyżwach nauczyłam się jeździć niedawno. Od zawsze według wszystkich pięknie rysowałam. Szkoda że ja miałam odmienne zdanie na ten temat. W wieku 16-tu lat zaczęłam się buntować. Wtedy kręciło mnie zupełnie co innego niż dotychczas a mianowicie szybkie samochody, motocross, adrenalina, wiatr we włosach (pod kaskiem xD) złe towarzystwo (lecz nie paliłam i nie brałam narkotyków, co najwyżej piłam, a później było pół godzinne kazanie mamy), lecz jedno wydarzenie, jedna chwila, sekunda zmieniła wszystko. W wieku 18 lat znów zaczęłam być poukładaną, kochaną córeczką mamusi. Mimo że nie przestałam brać udziału w motocrossie to zmieniłam znajomych. Do dziś lubię jeździć i jeżdżę na motocrossie. Nigdy się nie przejmowałam nauką, ale zawsze się dobrze uczyłam. Od 6 roku życia wychowuje mnie tylko mama. Staram się być silna i nie okazywać swoich słabości. Od zawsze boję się odrzucenia, dlatego nigdy nie będę tańczyć, śpiewać, ani grać przed większą publicznością. W czasie szkolnym wygrałam wiele konkursów, co nie zmienia faktu że nie zamierzam być sławna. Julka jest jedyną osobą której mówię wszystko. Jula jest piękną szatynką również o długich włosach. Ma oczy koloru mlecznej czekolady (zawsze jej ich zazdrościłam), to w nich widać wszystkie jej emocje. Jula nie umie ukrywać, czy dusić w sobie emocji, z niej można czytać jak z otwartej księgi. Ma 165 cm wzrostu. Znajdzie wyjście z każdej sytuacji. Lubi taniec, śpiew, siatkówkę, piłkę nożną, jeździ konno i ocenia moje rysunki. Miała młodszą siostrę, która zginęła w wypadku samochodowym wraz ze swoim ojcem, Takim oto sposobem została jej tylko mama. Pewnie zastanawiacie się dlaczego mnie wychowuje tylko mama? Więc już wyjaśniam. Moi rodzice się rozwiedli bo ojciec sobie znalazł inną z USA. Jakąś Amandę. Ja z Julą jesteśmy wręcz nierozłączne. Staramy się spędzać każdą wolną chwilę razem, bo los może nas zaskoczyć nieraz dlatego cieszymy się życiem i pomagamy sobie w najtrudniejszych momentach.

Bohaterowie

  Magdalena Zawadzka (Madzia, Magda) - Polka ur. 25 lipca 1995 roku. 19-latka o bogatej osobowości i przeszłości. Wiele w życiu przeszła, ale nigdy się nie poddała. Jest miła, pomocna i zabawna, a zarazem wredna i w niektórych przypadkach nieśmiała. Zawsze szczera. Wszechstronnie uzdolniona. Jej najlepszą przyjaciółką jest Julka.                                                                                                              
Julia Kowalska (Julka, Jula) - Polka ur.15 maja 1995 roku. 19-latka również o bogatej osobowości i przeszłości. Tak jak Magda wiele w życiu przeszła. Jest miła, odważna, pomocna, chociaż czasami brakuje jej języka w buzi (może to i lepiej). Jest ufna i szybko przywiązuje się do nowo poznanych osób. Wszechstronnie uzdolniona. Nienawidzi jak się mówi do niej Julcia. Jej BFF jest Magda.
One Direction od lewej:
Liam James Payne (Li, Daddy) - ur. 29 sierpnia 1993 roku. Najodpowiedzialniejszy z zespołu, ale to nie znaczy że nie umie się bawić xD
Zayn Javadd Malik- - ur. 12 stycznia 1993 roku. Jest uważany za bad boy'a, kryje wiele uczuć ale wiele także potrafi okazać ;)
Louis WilliamTomlinson (Lou, Tommo) - ur. 24 grudnia 1991 roku. Uwielbia marchewki i paski. Zawsze uśmiechnięty i pogodny. Zaraża entuzjazmem. Ma dziewczynę :P
Harry Edward Styles (Hazza) - ur. 1 lutego 1994 roku. Jego cechą szczególną są dołeczki w policzkach i loki na włosach :D
Niall James Horan - ur. 13 września 1993 roku. Kocha jedzenie. Jest uroczy i słodki. Ma dziewczynę.

Eleanor Calder (El, Elka) - ur. 16 lipca 1992 roku. Dziewczyna Louis'a. Zawsze stara się pomóc jak tylko potrafi.

Alice Williams (Al, Ali) - ur. 19 marca 1995 roku. Dziewczyna Niall'a. Zawsze uśmiechnięta i pomocna.

Siemka!!!

Hej miśki <3. To mój pierwszy blog więc nie wiem czy będzie się Wam podobał. Ciekawe czy w ogóle ktoś będzie go czytał. Mam nadzieję że tak, ale jak to się mówi: nadzieja matką głupich" xD. Bym Wam powiedziała bądźcie wyrozumiali, ale wolę jak ktoś powie (w tym przypadku napisze) prawdę niż będzie oszukiwał. Jeszcze dziś dodam bohaterów i postaram się dodać prolog. Rozdziały będę dodawała po 2 w tygodniu (zazwyczaj we wtorki i soboty oczywiście jak się dostanę do komputera. Takie oto są uroki posiadania rodzeństwa :D), chyba że będę miała dużo nauki. Życzę Wam miłego czytania xD